Urodziny bloga

Sto lat, sto lat, niechaj żyje nam! Mój blog ma kolejny rok, a z tym blogiem, to chyba trochę jak z psimi latami. Trzeba trochę pomnożyć, coś tam odjąć, trochę dodać i wychodzi na to, że wkroczyliśmy w okres nastoletniego buntu (cóż, nigdy nie byłam dobra z matmy). Jak dowiecie się więcej z blogowego podsumowania tego roku, trochę mnie to miejsce ostatnio zmęczyło, dopadł mnie kryzys kolejny z wielu, ale tym razem taki, że foch i nie mów mi, jak mam blogować. A żeby blogować, żeby zaistnieć w blogosferze, trzeba po prostu być. Ale być do potęgi entej, być wszędzie, być na sto procent, reagować, relacjonować, dawać siebie, dawać i nie oddawać i nie oczekując nic w zamian. Ja niestety zrozumiałam, że to nie dla mnie, że nie umiem, nie potrafię i chyba nawet nie chcę. Ja wiem, że strefa komfortu, że trzeba ją przekraczać i ja ogólnie często to robię. Ale blogowo jakoś przestałam potrafić, choć nigdy nie byłam w stanie oddalić się od niej bardziej niż kilka kroków, takich jak w dzieciństwie – tiptopków.

Teraz paradoksalnie chciałabym, żeby mój blog stał się przede wszystkim dla mnie strefą komfortu, bo zbyt bardzo urósł dla mnie do roli obowiązku – coraz bardziej przykrego. Ale dziś nie myślimy o przykrościach. Dzisiaj świętujemy, ewentualnie leczymy kaca, a ja leczę własne słabości i wmawiam sobie, że ten rok czegoś mnie nauczył i dzielę się z Wami moim doświadczeniem.

5 nie zawsze oczywistych myśli z okazji 5-tych urodzin bloga poleca się do wody mineralnej. Można łączyć z lekami na ból głowy. Enjoy!

Urodziny bloga
  1. Jak już jesteśmy przy lekach, to blogowanie jest jak lek na ludzką próżność. Może ci się wydawać, że stworzyłeś świetny tekst. Zrobiłaś najsłodsze na świecie zdjęcie swojego psa lub urocze zdjęcia Twojego Bąbelka. Że ten żarcik, co go opowiedziałeś przy świątecznym stole, że aż wujek rubasznie się zaśmiał, cały czerwony z emocji lub nadmiaru „wigilijnego suszu”, jest tak doskonały, że trzeba się nim podzielić ze światem. Nic nie wiesz. Publiczność jest wybredna. Publiczność żąda. Publiczność ocenia. To są walki gladiatorów. A na łapkę w góry, jak i na cesarski kciuk trzeba sobie zasłużyć. Kim Ty jesteś, żeby sobie na to zasłużyć, hmmm?
  2. Blogowanie jest jak lek na własne niedowartościowanie. Tekst napisany w 5 minut, na telefonie w tramwaju w drodze do pracy, który wrzucasz z zażenowaniem, może okazać się najbardziej poczytnym tekstem w historii Twojego bloga (nawet jeśli zazwyczaj czyta Cię, mama, tata, ciotka i kumpela z podstawówki, a tym razem dołączyła też sąsiadka spod ósemki, bo mama tak chwaliła Twojego bloga). Przypadkowo zrobione zdjęcie, bo telefon odblokował Ci się w kieszeni może stać się dziełem nowoczesnej sztuki i pokazem nieszablonowego postrzegania świata. Co Ty w ogóle wiesz o tym, co tworzysz, hmmmm?
  3. Blogowanie to dla mnie czasem powrót do czasów, kiedy internet dopiero wkroczył w moje życie. Ach te godziny na gadu-gadu, skąd klikasz?, spotkamy się w realu i wymyślanie opisów. Mnie udało się już kilka blogoznajomości przenieść do świata realnego i to jedna z największych wartości tego specyficznego hobby.
  4. Nie chciałabym być influencerem. Zanim słowo to zdążyło wejść na dobre w życie jako określenie twórcy, który ma wpływ, stało się jakimś dziwnym wypatrzeniem. Nazwaniem osób, które sprzedają się za parę nowych dżinsów, robią selfiaczki w miejscach narodowej pamięci czy wykorzystują pandemię, żeby opchać swoje autorskie produkty. Mam nadzieję, że nigdy nie zapracuję sobie na to miano.
  5. Mój blog, który lubię w porywach nazywać lifestylowo-literackim jest najczęściej moim internetowym pamiętniczkiem. Czasem bardzo się boję, że zatraciłam granicę prywatności i odsłaniam zbyt wiele. Czasem piszę we własnym pamiętniku i myślę: „ej, to nadawałoby się na bloga!” i przepisuję wszystko na swoją stronę. Czasem publikuję tekst na blogu i myślę: „ej, czy nie nadawałoby się raczej jedynie do pamiętnika”? Oj, ciężkie bywa życie blogera.

To wszystko na dziś ode mnie. Z okazji urodzin życzę sobie wytrwałości, wyrozumiałości i jak najwięcej lajków, szerów i komciów. 😊 Tulę i ściskam!