Zamiast postanowień – Kontrakt na następny rok
Macie do siebie pretensje, że nie wywiązaliście się z zeszłorocznych postanowień? Ja od kilku lat zamiast postanowień, podpisuję z nowym rokiem kontrakt. I wiecie co? W tamtym roku skubany dał ciała. Dlatego i ja nie czuję do siebie pretensji, że nie do końca wywiązałam się z naszej umowy. Daję jednak sobie i nowemu rokowi szansę na poprawę i spisuję znów warunki naszego kontraktu.

Po pierwsze będę prowadzić zdrowy tryb życia, jeśli nie będziesz mnożyć mi chorych problemów.
Po drugie będę realizować swoje pasje, jeśli nie będziesz mnie doprowadzać do szewskiej pasji realizacją swoich czarnych planów.
Po trzecie będę więcej czytać, jeśli odpuścisz mi fabularne, negatywne zwroty akcji, złych bohaterów i inne niedobre zakończenia.
Po czwarte będę więcej pisać, jeśli zapiszesz mi na kartach losu więcej czasu na to, co kocham.
Po piąte będę mniej leniwa, jeśli nie będziesz ociągać się w realizacji swoich obietnic.
Po szóste postaram się mniej kłócić z najbliższymi, jeśli twoje plany nie będą kłócić się z moją cierpliwością.
Po siódme będę mniej przeklinać, jeśli nie będziesz szeptać m do ucha brzydkich myśli.
Po ósme będę częściej wychodzić ze strefy komfortu, jeśli nie będziesz narzucać mi zbyt szybkiego tempa.
Po dziewiąte będę sobie częściej odpuszczać, jeśli i ty mi trochę odpuścisz.
Po dziesiąte zadbam o budżet, jeśli zadbasz o ujemny kapitał złych wspomnień na moim koncie.
A jak to wygląda u Was? Robicie postanowienia? A może już jakieś złamaliście? 😉